wtorek, 27 sierpnia 2013

kumulacja dobra

Moim stanem jednak ktoś się przejął. Oczywiście nie jest tą osobą Pani Psycholog, ale nie oczekujmy zbyt wiele. Za mniej więcej 12 godzin powinnam się znaleźć na łonie natury wraz z moją nową kochanką i jej dwójką dzieci. W międzyczasie odezwała się do mnie A. chyba jedyna osoba, którą mogłabym pokochać, gdyby nie to, że woli mężczyzn i za chwilę się chajta. Tak więc za mniej więcej24 godziny dołączy do naszej wesołej czwórki wraz ze swoim przyszłym mężem, ku mojej radości i rozpaczy jednocześnie. Pani Psycholog orzekła, że mam problem, że się boję, że uciekam przed związkami i powinnam o A. zawalczyć. Ale, Bóg mi świadkiem, zrobiłabym to, gdybym miała choć cień przeczucia, że będzie jej ze mną lepiej. Co ja jej mogę dać poza przewlekłą depresją, objawem abstynenckim i brakiem potomstwa? Gdyby jej pretendent na męża okazał się partnerem niegodnym, byłby jakiś argument. Niestety jest człowiekiem zajebistym, co wali mnie po mordzie bardzo boleśnie w stronę otrzeźwienia i szacunku. Psychoterapia istotnie czyni postępy, skoro chęć czynienia dobra dla osoby, która jest ważna nazywa "problemem". Tak więc A. zostanie moją przyjaciółką. Nie kochanką. Ani byłą  ani obecną. I nie chciałabym by przyszłą. Na otarcie łez za 36 godzin zapowiedział najazd mój były kochanek wraz z dwójką swoich dzieci.  Kumulacja dobra wyniesie 9 osób. Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość wezmą mnie w swoje obroty, a ja obserwując żywych ludzi będę starała  ogarnąć swój  życiorys, który wprowadził mnie w stan upadku. 

Chciałam wziąć jeszcze psa rodziców. Szczęśliwie psychotyczny ojciec dopatrzył się spisku w moich planach i po karczemnej awanturze, którą urwałam w 3 sekundzie, wychodzi na to, że nie zabiorę.

Zrobić babci na złość

Pani Psycholog się dziś popisała.

- Jak się czujesz?
- W zasadzie to chujowo. Mam niestabilny nastrój, czasem chodzę otępiona, czasem smutna a czasem ....
- Wesoła?
- Nie kurwa. Czasem chcę się zabić. Czuję jak brnę przez wszystko co mnie boli, rani, uwiera. Mam dosyć. Jestem zmęczona sobą, swoim chorowaniem, swoją terapią. Dwa lata temu dostałam depresji, od półtora roku wpierdalam leki i jest co raz gorzej. Zamiast zdrowieć , wpadłam w alkoholizm. I tak sobie zadaję pytanie co następne? Jak jeszcze sobie utrudnię życie? Co teraz na mnie spadnie, żebym nie mogła wrócić do żywych? Proszę Pani ja już nie chcę. Nie mam siły, chęci, woli, niczego. Czuję się gorzej niż w najgorszym etapie depresji. Wtedy byłam po prostu wyoutowana z życia, poza nim, odcięta, bez żadnych uczuć zawieszona w próżni. Teraz umieram z bólu.
- Tak... czyli widzę , że ma Pani wyraźnie obniżony nastrój....
- Mówiąc delikatnie.
- To ja mam taką propozycję. Gdyby zrobiło się Pani smutno, proszę napisać mi maila.

No i normalnie mnie zagięło. Bardziej niż pewna, iż po terapii wyląduje na Srebrzysku, zostałam zachęcona do pisania mailartów doPani, która jak widać nie ma pojęcia jakie super samopoczucie niesie za sobą zespół abstynencki. Mam ochotę zabić jej się, kurwa , na złość.

sobota, 24 sierpnia 2013

Kill the baby

Nie ma co ukrywać. Trzydziestka mi puknęła , jednak w AA uchodzę za kinderniespodziankę. Ilość  mam, które rzuciły się na mnie chyba celem naprawienia tego, co wyrządziły swoim dzieciom mnie przeraża. Otoczona troską pięćdziesięcioparoletnich przegranych, nieszczęśliwych i opuszczonych kobiet, maleję. Zmniejszam się w oczach. Czuję się jeszcze bardziej nieszczęśliwa, niż w rzeczywistości jestem. Little baby dreaming in me  has never grown up. It's searching to stick somewhere and cry. Cry loud and scream "hold me and love me". You can live a life beeing blind, stupid or cippled but if you did not have a childhood that means you were not born or you were killed as an infant. Kill the baby inside you or it will kill you.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Noc czwarta

Istnieje szansa, że jeśli dalej będę się czuła tak chujowo to wydam książkę. Już nie piszę ze zwisu, za to myślę nad tym jak bardzo wszystko jest przewrotne. Nie chciałam się uzależnić. Nawet nie myślałam, że mogę mieć jakiś problem  Jasne, alkohol - Twój wróg, ale jakoś mi to umknęło. Żeby zostać członkiem AA musiałam zadeklarować zdecydowaną wolę zaprzestania picia. Oczywiście, zrobiłam to, ale chyba nie zrobiłam niczego bardziej wbrew sobie. Alkohol to przecież mój przyjaciel. Pozwala mi pracować do późnej nocy, znosić samotność, dobrze się bawić w gronie znajomych. Ba! Alkohol to najlepszy przyjaciel, bo go nie widać. W zasadzie go nawet nie czułam. Poza porannym kacem, którego przecież łatwo można sklinować. Dzisiejszy powrót do domu był czymś najgorszym na świecie. Co 10 metrów sklepy , które wołały mnie o zakup jednego browarka. Weszłam do domy i wszystko zaczęło mi się kojarzyć z browarkiem i wineczkiem. Zdecydowanie za wcześnie podjęłam decyzję o powrocie. Nieznana mi kobieta, u której wyrzygiwałam  zespół abstynencki okazała się tak samo nieszczęśliwa i samotna jak ja. Złota osoba i chyba zostanę jej dłużniczką do końca życia, ale nie mogę nieść jeszcze jej cierpienia.

Dostaję pierwszych napadów głodu, które zagłuszam kompulsywnym jedzeniem. Kiedyś byłam różą za chwilę będę pączkiem.   

piątek, 16 sierpnia 2013

Pisane ze zwisu

Piszę z pozycji nietoperka. To znaczy z głową zwieszoną w dół. Jeśli podniosę ją choć ciut w stronę pionu - rzygam. Właśnie wybiła 26 godzina niepicia. To rekord. Od ponad roku nie byłam tak długo trzeźwa. Zasadniczo ciężko mi nawet napisać kiedy ostatnio nie piłam przez cały dzień, ale mniej więcej rok temu zorientowałam się, że robię to codziennie. Nie trafiłam na detoks. Nie poszłam do szpitala. Jestem za to w nieznanym mi mieszkaniu, nieznanej mi kobiety, która przygarnęła mnie 8 godzin temu. Wyglądałam i czułam się jak gówno. Byłam zlana potem i strachem. Powiedziałam jej , że chcę umrzeć, że czuje się jakbym miała umrzeć, że nawet jeśli sama nie umrę, to pewnie się zabiję, ponieważ czuję się tak chujowo. Jestem więc w nieznanym, czerwonym pokoju, głowa mi zwisa, pije 20 litr herbaty i jedyną gimnastykę jaką robię to nakładanie i zdejmowanie swetra - ponieważ nie jestem w stanie się zdecydować, czy jest mi zimno czy gorąco. Fale potu , przychodzą po dreszczach znacznie częściej niż podczas normalnej gorączki, napierdala mnie głowa, mięśnie, nogi, stawy i życie. Powiedziałam, że nie idziemy do szpitala, dopóki nie wpadam w delirkę. Miles Davis rzucił heroinę na żywca, to mnie się chociaż uda z alkoholem. Chyba... Zabawne - tu wczoraj radośnie hasałam po parku wraz z kumpelą łojąc browary , którymi obsrywam obecnie kibel nieznanej mi osoby. Koleżanka zachwycona super imprezą pewnie właśnie smacznie sobie śpi. Ja wracam do zwisu. Chciałabym zasnąć, choć nie wiem czy mam na to siłę.