niedziela, 27 października 2013

Retrospekcja 3 - Przycmentarny dom

W przycmentarnym domu wylądowałam czwartego dnia niepicia. Wszystko było chujowe, zespół abstynencyjny, drążąca depresja, ból fizyczny a przede wszystkim lęk. Lęk przed samotnością. U Nieznanej Kobiety spędziłam pierwsze trzy noce , zażygując jej pościel i obsrywając kibel. Powrót do domu był niemożliwością i po przekroczeniu progów kawalerki poczułam potrzebę natychmiastowej ucieczki. Nie miałam siły na szlajanie się po mieście , dlatego z braku innego lepszego pomysłu zamieściłam krótką acz rzeczową notkę na jednym z branżowych portali o treści "umówię się na seks".

O dziwo był odzew.  Przebierałam w ofertach i tak właśnie poznała Histeryczkę Literatury, dziewczynę całkiem przyjazną w wyglądzie, acz nieco zaniedbaną, o krągłych kształtach i krótkich blond włosach. Jej niewątpliwym atutem był sam fakt poświęcenia się karierze naukowej. Drugi atut to , iż opiekowała się mieszkaniem  koleżanki, leżącym przy cmentarzu.

To tam dwa miesiące wcześniej pochowano Najbliższą Mi Osobę i to tam, bałam się przez następne miesiące pójść i zamiast tego topiłam żałobę w alkoholowych ciągach. Teraz nie piłam i pomyślałam, że może nadszedł czas uczynić ten krok. Przełamać się. Odwiedzić grób.

"Czeka mnie terapia poznawczo - behawioralna" - pomyślałam, naiwnie licząc, że może po namiętnej nocy mogiła Najbliższej Osoby stanie się bardziej przyjazna.

Przycmentarny dom był ciemny i ponury. Mieszkanie zakurzone, duże i upalne. Chodziły po nim trzy spasione  koty. Dom zastawiony literaturą. Głównie francuskojęzyczną. Właścicielka była romanistką, koleżanką po fachu Histeryczki.  Ledwo trzymałam się skóry, ale starałam się zachować pozory normalnej osoby. Histeryczka przyjęła mnie oczywiście winem, którego nie spróbowałam, za to na jego widok trzy razy puściłam pawia. Rozmawiałyśmy o karierze naukowej, a właściwie to ona monologowała o wyższości hermeneutyki nad strukturalizmem, podczas gdy ja myślałam o tym że chcę spać. Histeryczka była pełną poświęcenia polonistką, czytającą bez rozumienia, bez oceny wartości estetycznych, nieposiadająca własnego gustu, za to analizując tekst literacki poprawnie od strony formalnej, umieszczając go we właściwym kontekście i nadając poprawne znaczenie. Humanistyczny bełkot przejadł mi się mniej więcej na studiach, zaś szybko po rozpoczęciu doktoratu doszłam do wniosku że nad wszystkie metodologie, nader cenię metodologię własną. "Ależ przecież to odbiera pracy walor naukowości!" - krzyknęła - "Pewnie tak". Histeryczka rozpłynęła się w moralitecie i starała przeciągnąć na stronę metodologicznej poprawności, twardo podpierając się Barthes'em. Chciałam spać. Histeryczka paplała, o signifiant i signifie, Iwaszkiewiczu i Bolesławie Prusie. Brak zrozumienia  istoty dzieła literackiego kłuło mnie bardziej boleśnie niż zespół abstynencyjny, a radosna paplanina wydrążała mi dziurę w płacie skroniowym. "Chodźmy spać" - Histeryczka  chciała mnie wpierw lepiej poznać. Paplała do trzeciej. Poszłyśmy spać. W każdym razie ja padłam. O erotyce nawet nie pomyślałam. Niezbyt szczerze wytłumaczyłam tylko, że jest piękną i wartościową osobą i chyba mam ochotę ją szanować.

Niemniej po nocy nastał ranek a wraz z rankiem wizja kolejnej nocy, którą gdzieś musiałam spędzić. Wsadziłam histeryczce palce do pochwy. "Było cudownie!" - szepnęła mi do ucha.

W ciągu dnia wychodziłam z domu i stawałam pod cmentarzem. Najbliższa Mi Osoba dalej tam leżała, a ja dalej bałam się do niej pójść. Bałam się przyznać do porażki. Tego że zobaczy, że cierpię. Że się wyda, że nie jestem tym za kogo mnie miała. Bałam się, iż stracę w jej oczach i przestanie mnie kochać. A przecież nie żyła. Chodziłam więc wokół cmentarza i płakałam z tęsknoty. 

Romans trwał całe trzy dni.  Histeryczka mnie zostawiła. Chyba byłam jak dla niej zbyt głupia. .

Nie miałam pojęcia, że historia będzie miała swoją kontynuację.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz